THE BLIND SIDE (Wielki Mike) - Mój lek na całe zło
Gdy świat wydaje się okrutny i
niezrozumiały, a ludzie egoistyczni i interesowni, potrzebuję powrotu do
równowagi. Potrzebuję dowodu na to, że prócz tych bezlitosnych karierowiczów, zapatrzonych
w siebie chwalipiętów i nieczułych egoistów, jakich spotykamy na co dzień, są gdzieś wśród nich "piękne
istoty". Tak nazywam ludzi, którzy nie nasiąknęli pieniędzmi i zgnilizną,
ludzi uprzejmych, szczerze uśmiechających się do innych, otwartych, z kręgosłupem
moralnym i mocnym systemem wartości, prawdziwych, szczerych, bezinteresownych. Po
prostu pięknych. Może jestem utopijna, ale wierzę, że właśnie tacy powinniśmy
być. Kroczyć przez życie z zasadami i szacunkiem dla drugiego człowieka. Nie
ważne czy jest on starszy czy młodszy, czy to dorosły czy dziecko, mężczyzna
czy kobieta. Każdy zasługuje na szacunek.
W chwilach zwątpienia wskakuję pod koc, przytulam się do męża i włączam "THE BLIND SIDE". Ten film przywraca moją wiarę w ludzi. W dobro. W piękne istoty, które potrafią zmieniać świat, bo zmieniają drugiego człowieka.
W chwilach zwątpienia wskakuję pod koc, przytulam się do męża i włączam "THE BLIND SIDE". Ten film przywraca moją wiarę w ludzi. W dobro. W piękne istoty, które potrafią zmieniać świat, bo zmieniają drugiego człowieka.
Scenariusz został oparty na
książce "The Blind Side: Evolution of the Game" Michaela Lewisa, a nakręcony
przez Johna Lee Hancocka. Opowiada o losach Michaela Ohera, czarnoskórej gwiazdy
futbolu amerykańskiego. Może właśnie dlatego tak porusza, bo to nie bajka, nie
fikcja literacka, a fakt. Historia czyjegoś życia. Z pozoru zdawać by się
mogło, że trafimy na kolejny sportowy dramat, opowiadający o ciężkiej pracy i
poświęceniu, które prowadzi do zwycięstwa. Nic bardziej mylnego. Sport jest tu
jedynie tłem. A najważniejsza jest miłość, wsparcie, akceptacja rodziny i
ciepło płynące z ludzkiego serca.
Michael to zagubiony chłopak, syn
rozwiązłej narkomanki, który spędziwszy dzieciństwo w slumsach, jako nastolatek
staje się bezdomnym. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka nieprzeciętnie
bogatą, białą rodzinę Leigh Anne Touhy. To niezwykle kontrastowe zderzenie
dwóch światów. Z jednej strony czarnoskóry wielkolud, z marginesu społecznego, z
ograniczonymi zdolnościami intelektualnymi, choć silnie rozwiniętym instynktem samozachowawczym. Z drugiej - żona milionera, oscarowo zagrana przez
Sandrę Bullock, na pozór oschła i protekcjonalna, nienagannie ubrana,
posiadająca kochającego męża, dwoje dobrze wychowanych, uczęszczających do
szkoły katolickiej dzieci, mieszkająca w pałacu. To właśnie ta z pozoru
nieprzystępna kobieta postanawia przygarnąć chłopaka pod swój dach, a z czasem
pomoże mu odkryć prawdziwy talent.
Na prawdę gorąco zachęcam do
obejrzenia. To historia o potrzebie bliskości i zaufaniu. O otwarciu na drugą
osobę, na czyjąś krzywdę. Ujmujący, dowcipny, poruszający. Smaku dodaje
wyśmienita kreacja Sandy Bullock, która idealnie wcieliła się w rolę bogaczki o
złotym sercu, za co otrzymała zresztą statuetkę Oscara za najlepszą
pierwszoplanową rolę kobiecą.
M.
4 komentarze
jeden z moich ulubionych filmów, napisane z sercem i wiara w ludzi, rzadkość w tym zgniłym Świecie. Gratuluje dobrego pióra.
OdpowiedzUsuńdziękować :D
OdpowiedzUsuńmam w zanadrzu jeszcze kilka tytułów :D
Nic dodać, nic ująć! W pełni profesjonalna recenzja. Czekam na więcej... K ;-)
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie - pomyślę nad czymś nowym :D
Usuńmiło czytać takie komentarze :D