A WISH LIST
Czy robicie listę postanowień
noworocznych? Ja zrezygnowałam jakiś czas temu. Z kilku względów. Po pierwsze -
nigdy ich nie realizowałam. Po drugie - miałam względem siebie zbyt duże
wymagania. Oczekiwałam zbyt wiele. Starałam siebie zmienić, ulepszyć. Gdy na
koniec roku okazywało się, że nie wiele rzeczy można skreślić, byłam
rozczarowana, zła na siebie, że nie miałam wystarczająco silnej woli. Kilka lat
temu powiedziałam sobie: dość. Zamiast na siłę ulepszać siebie, postanowiłam
ulepszyć moje życie. Pamiętacie główną myśl "Alchemika"? "Kiedy czegoś
gorąco pragniesz, to cały
wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć". Sprawdziłam
na sobie, że to prawda. Marzenia się spełniają. Nie wtedy, kiedy chcemy. Nie w
danym roku. Nie da się pewnych rzeczy zaplanować, jak nie da się zaplanować
życia. Pewne rzeczy dzieją się, jakby same. Zwykle, kiedy o nich zapominamy...
Zaczęłam tworzyć listę marzeń.
Piszę ją zawsze na koniec roku, w kalendarzu. Kartki wydzieram i zachowuję. Sięgam po nie za
jakiś czas, za kilka lat. Nie uwierzylibyście, ile rzeczy zakreślam, jako
zrealizowane. A zwykle spełniają się rzeczy, o których nawet nie mówię głośno,
bo są zbyt osobiste, albo wydają mi się wyssane z palca.
Spisuję wszystko, co
mi przychodzi w danej chwili do głowy, jakie mam potrzeby, co leży na sercu np.:
wyprowadzić się z domu rodziców, zmienić auto, być na koncercie mojej ukochanej
Beyoncé, zatańczyć na murze chińskim, zajść w ciążę z ukochanym mężczyzną,
zamieszkać w większym mieszkaniu z dużym, wygodnym łóżkiem, wyjechać w ciepłe
miejsce, założyć bloga... Tak, jeśli
pytacie, czy zatańczyłam na murze. Odnotowane. Wszystkie te marzenia (i wiele innych,
bardziej osobistych) się spełniły. Nie
mówię o nich nikomu, dopóki nie odhaczę. Nie pokazuję swojej listy. To mój
sekret. Nie chcę zapeszać. Wiem jedno, robiąc wczoraj podsumowanie 2013 roku,
muszę przyznać, że mimo 13-stki w dacie, mimo ukończenia 30-stki, ten rok był dla mnie
wyjątkowy! Mogę spokojnie powiedzieć, że to był DOBRY ROK! Może nawet
najlepszy!
Zachęcam Was do robienia własnych
list. Piszcie wszytko, nawet jeśli dziś wydaje się Wam to niemożliwe. Ani się
obejrzycie, a będziecie z radością zakreślać punkt za punktem, wpisując datę
nad spełnionym marzeniem.
Życzę Wam tego z całego serduszka.
Abyście pod koniec 2014 roku mogli stwierdzić, że to był magiczny czas!
0 komentarze