MOST AMAZING FESTIVALS I NEED TO SEE
Jak już zapewne się domyślacie, uwielbiam podróżować. Mimo, iż bardzo
kocham nasz dom, od czasu do czasu lubię oderwać się od własnej rzeczywistości
i zaczerpnąć nieco innego powietrza. Fajnie jest móc poobserwować ludzi, poznać
ich historię, kulturę, spróbować nowych smaków. Podróże poszerzają nasze
horyzonty i uczą. Moim zdaniem najlepszą formą poznania obcej kultury, jest
uczestnictwo w ważnych dla danego kraju wydarzeniach. A że należę do osób,
które lubią poznawać poprzez emocje i przeżywanie czegoś na własnej skórze,
zawsze marzyłam o tym, aby wziąć udział w kilku niesamowitych wydarzeniach.
Oto moja lista wydarzeń, w których marzę by wziąć udział choć raz w
życiu.
Założyć maskę na karnawał w
Wenecji
Karnawał w Wenecji to najstarsza w Europie zabawa uliczna. Jego
tradycje sięgają XI w. To, co mnie uwiodło, to nie tylko wspaniałe stroje i
kunsztowne maski, ale również myśl przewodnia, jaka przyświecała temu
wydarzeniu. Otóż celem karnawału było zamazanie różnic pomiędzy biedotą, a
bogatymi mieszkańcami Republiki Weneckiej. Czyż to nie piękne? Jeśli
zdecydujecie się kiedyś wybrać na tę uroczystość, pamiętajcie wejść na oficjalną
stronę Karnawału, bowiem co roku wymyślane jest nowe hasło dla karnawałowej
zabawy, według którego m.in. należy się odpowiednio ubrać. Zobaczycie nie tylko
przepiękną wystawę masek czy lot anioła, ale będziecie mieli okazję podziwiać
występy najlepszych, włoskich trup teatralnych podczas trwającego wówczas maratonu
teatralnego. Na zakończenie organizowany jest spektakularny pokaz sztucznych ogni, a
Kanałem Grande przepływają gondolierzy z pochodniami. Dla mnie rewelacja. Mam nadzieję, że moje marzenie się kiedyś ziści :) Keep your fingers crossed.
Dać czadu na "Pomidoriadzie"
La tomatina to bardzo młoda fiesta obchodzona w ostatnią środę
sierpnia, w hiszpańskiej miejscowości Buñol. To trwająca cały tydzień zabawa, w
której na zakończenie uczestnicy obrzucają się pomidorami. Absolutnie każdy
każdego. Domyślam się, że warto wówczas założyć stare ciuchy, które będziemy
mieć na sobie po raz ostatni. Święto zapoczątkowano w 1945 roku, jednak dopiero
w 1957 zostało uznane przez władze. Przygotowania do bitwy zaczynają się na
długo przed. Przede wszystkim zasadzane są pomidory przeznaczone specjalnie na
bitwę. To odmiana, o obniżonych walorach smakowych, która jest tańsza
niż pomidory sprzedawane w hurtowniach. W przeddzień bitwy, fronty kamienic na
głównym rynku miasta oraz budynki z sąsiednich ulic są zabezpieczane
trwałymi plandekami przed zabrudzeniami
elewacji i balkonów. Rano, w dzień bitwy, na uczestników czekają samochody
ciężarowe z przyczepami wypełnionymi tonami pomidórów. Organizacja
doskonała. Po wszystkim zaczyna się wielkie sprzątanie. No powiedzcie szczerze,
nie chcielibyście rozmaślić na kimś pomidorka? Nie polecam z dziećmi. Patrząc na zdjęcia wydaje się dość niebezpieczne.
Wypić piwko z kufla, którego z pewnością sama nie udźwignę
Octoberfest zna chyba każdy. Przynajmniej każdy, kto lubi piffko. To
prawdziwe święto piwoszy. Świadczy o tym liczba uczestników, która od kilku lat
przekracza już 6 milionów. Dożynki chmielne
w Monachium cieszą się swoją tradycją od ponad 200 lat. Dziś podczas ich trwania wypijane jest około
5 milionów litrów piwa. Najbardziej jednak zadziwiają kelnerki, które potrafią
przenosić w dłoniach nawet do 10 kufli (tzw. Mass). Dodam, że sam kufel waży
około 1,2 kg, do czego dochodzi litr piwa. Do Bawarii niby nie tak daleko, a
nam się jakoś nigdy nie składa :(
Zobaczyć morze balonów w Albuquerque, na największym międzynawowym zlocie balonów w Nowym Meksyku
To dopiero widoki, zwłaszcza z góry. Dobrze, że mamy erę aparatów
cyfrowych. Nie wyobrażam sobie mieć ograniczonej ilości klatek do takich
widoków. Tylko czemu do USA tak daleko i tak drogo.
Poczuć ducha Świąt na Targu w Saksonii
Jarmarki bożonarodzeniowe to
jedna z najpiękniejszych świątecznych tradycji. W Niemczech, na
wielkomiejskich placach i wiejskich ryneczkach powstaje bajkowy świat.
Rozkładane są drewniane stragany ze świątecznymi przysmakami i tradycyjnymi
wyrobami rzemieślniczymi. W powietrzu unosi się zapach grzanego wina, prażonych
migdałów, pieczonych jabłek. Skrzy się ogromna choinka, a w tle słychać kolędy.
Każde miasto i mniejsze miasteczko w Saksonii organizuje własny targ i przygotowuje liczne
atrakcje adwentowe. Jarmarkom towarzyszą występy artystyczne, wesołe
miasteczka, degustacje i pokazy fajerwerków. Żałuję, że ta tradycja nie
przeszła do nas, do Polski. Prócz gorączki prezentów oraz przedświątecznej
krzątaniny warto byłoby poczuć
prawdziwego ducha Świąt i zanurzyć się w świat rodem z baśni
i szczęśliwego dzieciństwa.
Oczywiście wybrałam tylko te najważniejsze dla mnie wydarzenia, ale mogłabym jeszcze długo
wymieniać choćby. Przyznam, że nie było mi wcale łatwo. Z
czasem zaś lista się wydłuża i wydłuża. Trzeba będzie w końcu zacząć coś wykreślać :)
A Wy macie swoją listę? Są wydarzenia bądź festiwale, w których
pragniecie wziąć udział? Np. karnawał w Rio? A może są na świecie budowle,
które chcecie zobaczyć ponad wszystko? Jeśli chcecie zobaczyć moją listę zapraszam do posta
Moje siedem cudów świata.
Zapraszam do podzielenia się własnymi podróżniczymi marzeniami.
Zapraszam do podzielenia się własnymi podróżniczymi marzeniami.
M.
10 komentarze
Piękne!:) Jarmark Bożo-Narodzeniowy w Niemczech przeżyłam - coś pięknego:)
OdpowiedzUsuńOjej, ale zazdroszczę :) Mam nadzieję, że też się tam w końcu wybiorę :)
UsuńCieplutko pozdrawiam dziękując za komentarz :)
Cudne:)! Marzy mi się Wenecja i pokaz sztucznych ogni na Sylwestra w Londynie lub Sydnej, choć to nie festiwal ;) Super pomysł na artykuł - przybliżasz nam świat - tak trzymaj :D!!!
OdpowiedzUsuńJesteś kochana, bardzo dziękuję :) Sylwester w Sydney zdecydowanie odnajduje swoje miejsce na mojej liście marzeń :) w Londynie zaś chciałabym iść dobry musical :) i na koncert w Hyde Parku, i .... w ogóle chcę do LDN :) i mojego Benia :) za długo moja nóżka tam nie postanęła :)
UsuńWspaniale, że aż dwa razy pojawiały się na tej liście Niemcy. To taki niedoceniony przez nas kraj. Ja byłam w nim dwa razy i byłam zachwycona i zaskoczona jego pięknem :) Niemcy z reguły kojarzą się źle, a są tak blisko i tyyyle tam do zobaczenia!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc sama nie byłam, choć mieszka tam rodzina męża. Jakoś nigdy się nie składa. Nie da się ukryć, że my Polacy jesteśmy do Niemiec uprzedzeni i jak tam jeździmy, to głównie po auta ;D Choć zawsze marzyły mi się zamki bawarskie :)
UsuńJa byłam właśnie w Bawarii (Bamberg, Norymberga) i w osławionym Berlinie. Jest pięknie, szczerze polecam!
UsuńTeraz na majówkę marzy mi się Wiedeń, ale nie wiem czy skończony 4 miesiąc ciąży pozwoli mi na podróżowanie ;) Już zrezygnowałam z Polskiego Busa, ale ponoć kursują tam jakieś pociągi - w sam raz dla ciężarnej!
Jeśli dobrze się czujesz, drugi trymestr to idealna pora na podróż. Ponoć latać można do 36. tygodnia. Ja mam cały czas problemy z krótką szyjką i twardym brzuszkiem, przez co nie mogę chodzić zbyt wiele. Ale jeśli dobrze się czujesz, wszytko gra, czemu nie :) Pociąg ... jeśli wygodny - tylko do Wiednia długo się jedzie. Choć byłam i faktycznie jest przepiękny. Może coś bliżej, autem? Albo samolotem. Tylko skonsultuj ze swoim lekarzem :) 4 mc - ale fajnie :) Bąbelki w brzuszku już są? :))
UsuńSzczerze polecam karnawał w Wenecji, niezapomniane przeżycie, cudowna atmosfera, tylko liczba ludzi przeraża. Dostanie się na plac św. Marka żeby zobaczyć lot Anioła graniczy niemal z cudem, trzeba tam być przynajmniej 5h wcześniej a później 2h się z placu wychodzi ale i tak warto to zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńOj domyślam się, że musi być ciasno :( ale zazdroszczę, że byłaś/eś. Musi być cudownie. Mam nadzieję, że kiedyś...
Usuń