Wyścig po miłość
Po książkę Jane Costello sięgnęłam z polecenia jednej z Was.I to był strzał w dziesiątkę! Dziękuję SportGirl :) Pamiętacie wpis 10 książek, które pochłonęły mnie bez reszty?
Otóż w komentarzach zostawiliście mi mnóstwo ciekawych podpowiedzi.
Stworzyłam sobie z nich listę i zaczynam powoli odhaczać poszczególne
pozycje. I tak oto Jo Nesbo już jest mi znany. Oczywiście tylko jedna
książka :) Tym razem miałam ochotę na coś kobiecego, lekkiego, idealnego
na czas lata. Bingo. "Wyścig po miłość" jest rewelacyjna. Jeśli lubicie
książki Emily Giffin ta z pewnością przypadnie Wam do gustu, jest w
bardzo podobnym klimacie.
Ale do rzeczy. O czym jest książka? O zwykłej dziewczynie - Abby, którą polubicie od pierwszych stron. Ta wiecznie spóźniona, nieco pyskata i zwariowana dziewczyna, ciągle objada się niezdrowym jedzeniem, jest dowcipna, pracowita, ma mnóstwo kompleksów i jest wspaniałą, wierną i lojalną przyjaciółką. Jest tak zajęta swoją firmą, że nie ma czasu na dbanie o siebie, czy umawianie się z facetami. Do tego jak większość z nas jest koszmarnym kierowcą, który mówi do siebie w trakcie jazdy. Właśnie ćwicząc kolejną prezentację dla klienta pędzi spóźniona na spotkanie, roztrzepana przegapia odpowiedni skręt i zawracając na parkingu wjeżdża w... motocyklistę. Facet traci przytomność. Motor roztrzaskany. Abby próbuje zachować zimną krew wykonując usta, usta. Szkoda, że nie pamięta, jak to się robi. Ale gdy już decyduje się na ratowanie czyjegoś życia nagle uświadamia sobie, że nieprzytomny facet ją całuje. Po czym zaczyna się kłótnia na całego. Dodatkowo Abby podczas kolacji u najlepszej przyjaciółki poznaje super przystojnego faceta i nawet nie zauważa, kiedy zgadza się dołączyć do Klubu Biegacza. To dopiero klops. Nie muszę Wam mówić, że robi to tylko po to, by zdobyć faceta a na pierwszym treningu kompletnie się kompromituje?
Ale do rzeczy. O czym jest książka? O zwykłej dziewczynie - Abby, którą polubicie od pierwszych stron. Ta wiecznie spóźniona, nieco pyskata i zwariowana dziewczyna, ciągle objada się niezdrowym jedzeniem, jest dowcipna, pracowita, ma mnóstwo kompleksów i jest wspaniałą, wierną i lojalną przyjaciółką. Jest tak zajęta swoją firmą, że nie ma czasu na dbanie o siebie, czy umawianie się z facetami. Do tego jak większość z nas jest koszmarnym kierowcą, który mówi do siebie w trakcie jazdy. Właśnie ćwicząc kolejną prezentację dla klienta pędzi spóźniona na spotkanie, roztrzepana przegapia odpowiedni skręt i zawracając na parkingu wjeżdża w... motocyklistę. Facet traci przytomność. Motor roztrzaskany. Abby próbuje zachować zimną krew wykonując usta, usta. Szkoda, że nie pamięta, jak to się robi. Ale gdy już decyduje się na ratowanie czyjegoś życia nagle uświadamia sobie, że nieprzytomny facet ją całuje. Po czym zaczyna się kłótnia na całego. Dodatkowo Abby podczas kolacji u najlepszej przyjaciółki poznaje super przystojnego faceta i nawet nie zauważa, kiedy zgadza się dołączyć do Klubu Biegacza. To dopiero klops. Nie muszę Wam mówić, że robi to tylko po to, by zdobyć faceta a na pierwszym treningu kompletnie się kompromituje?
Właśnie tymi wydarzeniami autorka rozpoczyna swą powieść. Dalej jest tylko zabawniej. Sprawy coraz bardziej się komplikują, a Abby podejmuje bardzo ważne życiowe decyzje. Powoli też odkrywa tajemnice najbliższych jej osób.
Książka
jest lekka i zabawna, a mimo to porusza również bardzo ważne i poważne
kwestie. Jakie? Nie będę Wam zdradzała. Powiem tylko, że Jane Costello
stworzyła bardzo wiarygodne, realistyczne postacie, które tak, jak my
mają swoje słabości, popełniają błędy i żyją z ich konsekwencjami.
Autorka przywraca wiarę w dobro, ludzi, przyjaźń oraz przeznaczenie.
Mnie
osobiście ujął również wątek biegania, który stanowi tło wszelkich
wydarzeń. Dlaczego, doskonale wiecie. W domu mam Gazelę, całkowicie
uzależnioną od tego sportu. A ja, podobnie jak Abby, z bieganiem mam
tyle wspólnego, co szaleńszy bieg za tramwajem oczywiście zakończony
10-cio minutową zadyszką.
Jedno
sprostowanie do książki się należy. Moje drogie panie zanim uznacie, że
też zaczniecie biegać, żeby poznać przystojnego mięśniaka to uprzedzam,
że maratończycy to nie umięśnieni kolesie z klatą niczym Vin Diesel.
Nie, nie, nie. Biegacze długodystansowi to chudzielce, którzy liczą
każdy dodatkowy kilogram. Bo dodatkowe kilogramy, to kilka minut więcej
do mety! :) Jeśli chcecie mięśniaka - mierzcie w krótkodystansowców, jak
Usain Bolt :)
A
książka jest fantastyczna. Gorąco polecam. Pokochacie Abby! Żałuję
tylko, że ma więcej książek tej autorki! Jeśli możecie polecić coś
równie dobrego śpieszcie się mnie informować :) Jestem w książkowym cugu
:)
8 komentarze
WoW! Cieszę się że o mnie wspomniałaś a książka którą Tobie poleciłam, podoba się Tobie. Idealnie ujęłaś Abby! Ale muszę wam powiedzieć że nie tylko w klubie biegacza można poznać miłość swojego życia... Na basenie także..;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKochana to ja Ci dziękuję! Książka jet rewelacyjna. Połknęłam ja jednym tchem :) Także śmiało polecaj mi kolejne :) bo doskonale trafiłaś w gust :)
Usuńps. no no :) Jak to mawiał mój dziadek, nigdy nie wiesz kogo spotkasz za rogiem :) Ja męża o dziwo poznałam w klubie :P hahaha
wielkie całusy! dziękuję za odwiedziny i za polecenie wspaniałej lektury!
Koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę, bo z tego co piszesz zapowiada się świetnie! :) Dobrze, że mam teraz całą masę wolnego czasu i czytanie książek idzie pełną parą. :)
OdpowiedzUsuńOj ja polecam. Połknęłam ją niemalże na raz! :)
UsuńOhhh to co tam dorwałaś? Ja mam takie tyły, że teraz tylko nadrabiam :) Może mi coś polecisz? Zazdroszczę tego nadmairu wolnego czasu - nigdy nie mów takich rzeczy matce :P
no i już mam ebooka w biblioteczce wakacyjnej :D
OdpowiedzUsuńdzięki!! lecę do posta z 10 książkami, może wynajdę tam coś jeszcze :)
Kasia koniecznie daj mi znać, czy Ci się podobała :) dobrze??
Usuńcałuski i miłej lekturki życzę :)
Moje podejscie numer 474638 do sprzętu zwanego ebook zostało rozpoczęte. Z ciężką książka w ręce coraz mniej mi wygodnie.
OdpowiedzUsuńHehheh Kochana znam to! Absolutnie byłam na nie :) Tak naprawdę przekonałam się, gdy czytałam sagę Cassandry Clare - 6 tomów! to dość spory wydatek, a kumpela miała ostatnią część jako ebook- pożyczyła mi razem z czytnikiem. Potem powiedziała, że jest prequel sagi - kolejne trzy tomy - kupiłam pierwszy- raz kozie śmierć - wciągnęła mnie książka - musiałam przeczytać dalej - więc kupiłam drugi tom i trzeci - znalazłam w necie - zapłaciłam - za minutę było - a cena też dużo niższa :) I tak czytnik nadal jest u mnie :) A ja już kupiłam 8 ebook! :) Hehehehe Na wakacjach był jak zbawienie - bo nie musiałam palić światła w pokoju (Maja spała, a ja sobie czytałam) MA swoje plusy - choć nie ma to jak książka :)
UsuńDaj znać! :)