Happy Name Day - czyli jak nam upłynął 16. miesiąc
Tymczasem miniony miesiąc upłynął nam bardzo spokojnie. Głównie na doskonaleniu umiejętności chodzenia. Po powrocie od babci Maja zaczęła wręcz biegać. Radzi sobie znakomicie. Radośnie tupta po całym mieszkaniu, już kompletnie nie zwracając na nas uwagi. Rośnie jej pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Tym samym zaczyna odkrywać uroki tańca. Moje drogie koleżanki, chyba nam to wywróżyły, ofiarując mi w prezencie na baby shower personalizowane bodziaki z napisem Będę tańczyć tak jak mama! i Będę biegać tak jak tata. Majeczka jak tylko usłyszy muzykę zaczyna tańczyć. Już nie tylko ugina nóżki, ale również kołysze się na boki, próbujemy włączyć również rączki. Przedwczoraj przyłapałam ją na tym, jak uczy tańczyć lalę. A najlepsza melodia to irlandzki dzwonek w telefonie dziadka. Zaczyna entuzjastycznie podrygiwać już po jednej nutce.
16. miesiąc to również czas, gdy rozwija się w niej uczucie empatii. Henio jest teraz całowany, przytulany, karmiony, tulony do snu. Ale nie tylko Henio. Wszystkie pluszaki. Maja całuje książeczki, Całuje nas. A ostatnio przykleiła się w sklepie do wielkiego standu z reklamą Cocolino. A ja przedwczoraj pierwszy raz usłyszałam od dziecka Mama kokam! (co powinniście odczytać, jako Mamo kocham Cię!). Cudowne uczucie.
Maja zaliczyła też pierwszy pocałunek z chłopakiem.
Jednak hasłem tego miesiąca zdecydowanie jest słowo NIE! Maja bada granice i odkrywa własne zdanie. Póki, co jedyne pytanie, na które odpowiada twierdząco, to czy chcesz cycusia? Gdy nie ma humoru, gdy męczą zęby, gdy jest śpiąca i niezadowolona słyszę to słowo po 1000 razy dziennie. Właśnie zęby. Ehhhh To u nas wielka zmora. Nadal mamy tylko 5, a druga dwójka wyrzyna się już 2 miesiące, z różnym natężeniem. Płacze przez sen, krzyki i nieprzespane noce znów mamy w repertuarze. Bidula moja. Czy Wasze dzieci też się tak męczą? Koszmar.
0 komentarze