Jak przetrwać Święta i zaoszczędzić nieco na zakupach
Żyjemy w szalonych czasach, w których potrzeby przerastają nasze
możliwości. Zewsząd bombardowani jesteśmy informacją, że potrzebujemy" to"
czy "tamto", a bez "tego" absolutnie żyć nie możemy.
Jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym. Przeciętny Polak potrafi wydać więcej
niż zarabia, a z pewnością więcej niż potrzebuje. Ceny natomiast nieustająco
szybują w górę i tak szalik który w zeszłym roku kosztował 70 zł, dziś kosztuje
100 zł, a dochód wciąż ten sam.
Mój stosunek do pieniądza zmienił się diametralnie, gdy wyprowadziłam
się z domu rodzinnego. Trzeba było najpierw myśleć o rachunkach i zaspokojeniu
podstawowych potrzeb, dopiero potem spełniać swoje zachciewajki, które w życiu
studenckim wiodły prym. Stopniowo nauczyłam się jednak nie tylkooszczędzania,
ale i ograniczania. I choć marketing promocyjny większości firm nadal na mnie
działa, i w pierwszej chwili niekiedy jest mi przykro, że nie mogę kupić sobie
wymarzonego produktu, to za chwilę dochodzę do wniosku, że przecież wcale go
nie potrzebuję.
Gdy na świecie pojawiła się Majuszka poszłam o krok dalej.
Zaprzyjaźniłam się z zakupami robionymi przez internet. Tak! Dziś jestem wręcz
maniaczką. Przez internet kupuję niemalże wszystko. Pieluszki, ciuchy, książki,
pościel, prezenty dla bliskich, a nawet papier do ich pakowania. Tak kupiliśmy
Mai wózek i łóżeczko, czy zdecydowaną większość ciuszków. Przez internet można
kupić nawet jedzenie albo np. buty (tutaj np. kod rabatowy Zalando)! W końcu
większość sklepów zaczęła oferować darmowy zwrot. Wprowadzając się do naszego
mieszkania zaoszczędziliśmy sporo pieniążków na kupnie pralki (około 250 zł)
czy lodówki (190 zł), dzięki czemu kwotę tą mogliśmy przeznaczyć na drobniejsze
wydatki, jak chociażby listwy przypodłogowe.
Piszę o tym, bo idą Święta Bożego Narodzenia. To zawsze najgorszy
okres dla naszych portfeli. Uwielbiam obsypywać bliskich prezentami. A Majucha
i męża szczególnie. Zwykle kupuję coś extra. Coś, czego normalnie bym nie
kupiła ze względu na cenę. W końcu Święta są raz w roku. Ale Maja i Gazela to
dopiero początek góry lodowej. Są rodzice. Jedni. Drudzy. Dziadkowie. Szwagier
z żoną. Ciocia. Wujek. Brat cioteczny. I znajomi. Dzieci znajomych... Tylko jak
tu się zmieścić w budżecie? Zwykle robię listę prezentów już w październiku lub
najpóźniej w listopadzie. W grudniu natomiast przystępuję do ofensywy. Staram
się to jednak robić z głową. Przeznaczam określony budżet, a następnie szukam oszczędności,
gdzie się da. Mam sporo czasu, więc cierpliwie czekam na okazje.
W zeszłym roku, gdy Maja miała zaledwie kilka miesięcy, a mnie
przerażała wizja świątecznej gorączki zakupowej, przez internet kupiłam
wszystkie prezenty. W tym roku robię dokładnie tak samo. Dlaczego?
Dziś niemalże każdy sklep ma swoją stronę internetową z usługą shop
online. Mogę robić zakupy bez wychodzenia z domu, co zaoszczędzi mój czas
(dojazd do sklepu, chodzenie po galerii), pieniądze (koszty paliwa, wyższe
ceny) i nerwy (nikt mnie nie potrąca, nikt się nie przepycha, nie muszę stać w kolejkach,
ani bić się o ostatnią parę butów w moim rozmiarze), a przede wszystkim
zdrowie. Nie dźwigam dużych i ciężkich rzeczy, jak sprzęt AGD RTV (kody promocyjne NEO24) czy ogromne paczki pieluch. Kurier przynosi mi je do domu. Z jednym już
jesteśmy niemalże na Ty, bo przyjeżdża do nas regularnie właśnie z pieluchami.
Wyspecjalizowałam się w zakupach internetowych już do tego stopnia, że
wiem, gdzie i kiedy są jakie promocje . By zaoszczędzić na czasie i nie kupować
przypadkiem rzeczy, których nie potrzebuję, przestałam regularnie zaglądać na strony
moich ulubionych sklepów, a zaczęłam sprawdzać
stronkę z kodami rabatowymi PICODI. Tu nie tylko odnajduję informację o obecnych promocjach, ale i dodatkowe zniżki. Po prostu wpisuję
nazwę interesującego mnie sklepu. Jeśli go znajdę sprawdzam warunki rabatu,
klikam, by pobrać kod,a następnie wklepuję
go w odpowiednie miejsce przy dokonywaniu płatności. I tak właśnie wczoraj
zamówiłam 3 prezenty gwiazdkowe dla mojej rodzinki (przepraszam, ale nie mogę
Wam zdradzić, co kupiłam. Rozumiecie. Mikołaj działa z zaskoczenia, a bliscy
też mnie czasem czytają). Mogę Was tylko poinformować, że jednorazowo
zaoszczędziłam 30% kwoty moich zakupów, co stanowi 93 zł. Dzięki temu mogę
kupić prezent dla kolejnej osoby, albo przeznaczyć malutką część dla siebie. I
tak w ramach poprawiania kiepskiego samopoczucia kupiłam w Empiku książkę mojej
kochanej CamiliLackberg za 7.99 PLN!!!!!!!!! Rewelacja, prawda? Chodzę dumna
jak paw. Zwłaszcza, że na książki zaczęłam naprawdę sporo wydawać.
A Wy moi drodzy? Gdzie szukacie oszczędności? W jaki sposób próbujecie
zminimalizować koszty? Lubicie robić zakupy internetowe? Korzystacie z jakiś
specjalnych stron? Bierzecie udział w nocnych wyprzedażach? A może zakładacie
tylko karty stałego klienta? Dacie mi jakieś rady zanim zacznie się to
świąteczne wariactwo?
0 komentarze